Alice Munro, czyli co oferuje kanadyjska pisarka.

Opowiadania Alice Munro zyskały ogromną popularność dzięki szczerości, oszczędności słowa i kameralności utworów. Przede wszystkim historie, które przedstawia kanadyjska pisarka, są o zwykłym życiu i najzwyklejszych ludziach. Losy bohaterów ujawniają niewidzialne nici łączące sprawy, uczucia, nonsens, ironię losu, niespełnienie, boleść czy nawet tęsknotę w jedną spójną całość. Wszystko przedstawione jest na tle z pozoru mało istotnej codzienności, która opowiada o uciekinierach wyłamujących się ze schematów i płacących często za to ogromną cenę. Ponadto nielinearna narracja, zmiany czasu oraz przestrzeni przemieniają jej utwory w coś nieprzewidywalnego, dodatkowo postaci nie zachowują się zgodnie z oczekiwaniami czytelników. Autorka przedstawia rzeczywistość bez złudzeń, lecz z pewną dozą czułości oraz dyskretnie zarysowuje tło społeczne, aby pokazać wiarę w obiektywizm i uniwersalny charakter literatury.
Utwór „Co się pamięta” z tomiku „Kocha, lubi, szanuje...” opowiada o jednodniowym romansie mężatki z obcym mężczyzną. Kanadyjska autorka oszczędnie i w najmniej oczekiwanych momentach dawkuje informacje na temat bohaterów, perfekcyjnie stopniuje napięcie, stosuje również nielinearna narrację, a dzięki temu utrzymuje uwagę czytelnika w stałej gotowości. Opowiadanie dowodzi, jak niewiele trzeba, aby wyzwolić skrywaną dotąd namiętność. Dla głównej bohaterki imieniem Meriel ten przelotny romans okazuje się swoistym testem na siłę uczuć oraz pewnych zobowiązań małżeńskich.
Małżeństwo Meriel nie jest ani fascynujące, ani nudne. Jest zwyczajnym związkiem dwojga ludzi, którzy mają dzieci. Mąż głównej bohaterki – Pierre ukończył filologię klasyczną i został nauczycielem. Tak naprawdę nic szczególnego go nie wyróżnia. Nawet jego wygląd. Czy panuje między nimi chociaż cień namiętności? Autorka bardzo oszczędnie przedstawiła relację panującą między nimi. Można powiedzieć, że jest to poprawne małżeństwo, ale niestety brakuje w nim polotu, brakuje uniesień, które wprowadzałyby chociaż odrobinę kolorów w monotonne, domowe życie Meriel. Pierre zachowuje się jak ten zwyczajny mąż, który musi nauczyć się współpracować z żonami i pracodawcami, a wszystkie te czynności okropnie go frustrują, ponieważ to przecież kobiety mają łatwiejsze, wygodniejsze życie. Po wyjściu męża do pracy, stają się radosne, beztroskie niemalże jak nastolatki. Zajmują się przecież tylko domem i dziećmi, a to takie wdzięczne zajęcie, więc czego chcieć więcej. Małżeństwo Meriel być może nie rozkwitło w należyty sposób, lecz główna bohaterka pozwala sobie od czasu do czasu na odrobinę złudzenia namiętności, jakie może między nimi panować. Przykładem jest przyjęcie dla nauczycieli, gdzie kobieta świadomie rozpoczyna grę z mężem. Flirtują ze sobą tak, jak gdyby poznali się przed chwilą. Tę zabawę można potraktować jako nieśmiały sygnał ze strony Meriel, że chciałaby wyzwolić skrywaną dotąd namiętność, ale monotonne życie kury domowej nie pozwala jej na to. Nawet zwyczajne obowiązki małżeńskie potrafią być dla niej uporczywe czy kłopotliwe, a przecież udane małżeństwo nie wie co to nuda.
Okazuje się, że Munro dosłownie zdziera maskę z Meriel i odsłania jej prawdziwą twarz. Nawet w obliczu śmierci przyjaciela jej męża bohaterka odczuwa jedynie skruchę, ponieważ nie darzyła Jonasa żadnym cieplejszym uczuciem, a jej wstrząs był spowodowany strachem, gdyż zmarła pierwsza znajoma osoba w jej wieku. Ceremonię pogrzebu traktuje jak obowiązek albo jak przymusowe przyjęcie urodzinowe dalekiej krewnej. Jej uwaga nie koncentruje się na smutku czy pocieszaniu rodziny zmarłego, a jedynie na pogniecionej lnianej sukience lub idealnie złożonych serwetkach.
Po pogrzebie Meriel miała pojechać do domu opieki w Lynn Valley, aby odwiedzić ciocię Muriel, która była przyjaciółką i mentorką jej matki. Bohaterka bardzo cieszyła się na ten wyjazd, ponieważ chciała wyciszyć się, odpocząć od domowych obowiązków, codziennej rutyny, od rodziny i chociaż parę chwil spędzić w samotności. Niestety plany Meriel zmieniają się, ponieważ przez całą drogę do Lynn Valley musi paplać jak najęta, aby podtrzymać pozory przyzwoitej rozmowy, gdyż poznany na pogrzebie doktor Asher zaoferował podwiezienie jej aż do samego domu opieki. Bohaterka jest tym faktem okropnie speszona i poirytowana, zwłaszcza, że czuje się dość niekomfortowo jadąc samochodem z zupełnie obcym mężczyzną. Natomiast w zachowaniu doktora rzuca się w oczy jego chłodna uprzejmość, połączona z pewną dozą obojętności. Wygląda na to, że Asher chce przybrać maskę, aby ukryć zainteresowanie osobą Meriel.
Dom opieki zazwyczaj pełen jest schorowanych staruszków, którzy nie tryskają już takim szczęściem i energią jak kiedyś, więc rodzina Meriel nie lubi odwiedzać jej cioci. Ale towarzystwo doktora w pewien sposób dodaje jej skrzydeł, ponieważ przekraczając próg „Dworku Księżniczki” bohaterka czuje tajemniczą siłę i rozkosz. Wygląda to tak, jakby Meriel powoli zaczęła oddziaływać fizycznie na doktora. Nawet zaćma ciotki nie przeszkadza jej w zauważeniu tego charakterystycznego iskrzenia między nimi. Pomimo wieku i choroby, Muriel nadal jest spostrzegawczą i bystrą osobą. Odważyła się nawet, aby opowiedzieć im o orgiach, w których brała udział. Prawdopodobnie tym wyznaniem chciała dodać Meriel odrobinę odwagi, aby dostrzegła te chwile w życiu, które mogłaby wykorzystać na rzecz szaleństw i uniesień. Muriel nawet żartobliwie porównuje swoją zaćmę do zawiązanych oczu, tylko żałuje, że nikt nie chce jej teraz wykorzystać podczas orgii tak, jak za czasów młodości.
Meriel zawstydziła się odrobinę relacją cioci, ale przy okazji zauważa, w jaki sposób reaguje na dotyk Ashera, który niby tylko przypadkiem poprawia jej sukienkę przyklejoną do spoconego ciała. Ten ledwie dostrzegalny dotyk ujawnia stosunek doktora do Meriel. Pragnie jej. A bohaterka im dłużej przebywa w towarzystwie Ashera, tym bardziej zauważa rosnące pożądanie, z którym ledwo daje sobie radę. Ten przypadkowy mężczyzna daje jej o wiele więcej niż Pierre. Nawet kupowanie środków antykoncepcyjnych nie wprawiło jej w zakłopotanie, lecz wręcz odwrotnie, dodało dreszczyku emocji. Całkowicie poddaje się woli doktora, chce żeby ją wziął, obojętnie gdzie, byle jak najdalej. Ich niepohamowany wybuch namiętności wygląda zupełnie inaczej niż stosunek między parą zwykłych małżonków. Wszystkie te spojrzenia, gesty były tak pełne szacunku i czułości, ale zarazem na swój sposób chłodne. Nawet wspominając wygląd doktora, Meriel nie jest w stanie określić go dokładnie. To jest niemożliwe, ponieważ zwykła obserwacja nie mogła uchwycić jego postaci, gdyż ona pragnęła go tak mocno, odczuwała tę namiętność z taką siłą, że zapamiętała jedynie poszczególne detale. Jedyne co jej się nie podobało, to zatrzymanie się w mieszkaniu jego kolegi. Wolałaby raczej bezpieczniejszą kryjówkę, taką jak hotel. Byłaby wtedy jedną z tych anonimowych kobiet, które spotykają się po kryjomu z kochankiem na parę godzin namiętności. Schadzka w hotelu wydawała jej się bardziej podniecająca niż ta w pretensjonalnym mieszkaniu jego kolegi.
Kruchość tego związku i iluzoryczność więzi łącząca tych dwoje powraca do Meriel wielokrotnie. Nawet śmierć doktora nie wpłynęła szczególnie na jej fantazje o nim. Mimo tego, że obiecała sobie nie wracać już do tych wspomnień, zapieczętować je na dnie serca podczas powrotu promem do domu, to powracała do nich bez przerwy i dalej snuła swoje marzenia, w których spotyka go niby to przypadkiem. Często bawiła się w wymyślanie scenariuszy ich spotkania. Bo to właśnie dzięki temu przypadkowemu mężczyźnie przeżyła niesamowitą przygodę, dzięki niemu poczuła się jak prawdziwa, spełniona kobieta. Doktor Asher wypełnił ją szczęściem i spełnieniem aż po same brzegi. Nasycił każdą jej komórkę ciała tym słodkim poczuciem własnej wartości. A dzięki stanowczemu zachowaniu Ashera Meriel pozostała żoną i matką. Chciał ją ustrzec przed popełnieniem poważnego błędu, chciał jej oszczędzić fałszywych oczekiwań, upokorzenia i wstydu. Dzięki rezygnacji ze szczęścia, Meriel ratuje się przed życiową tragedią. Jej test na siłę uczucia i zobowiązania małżeńskiego został zdany pomyślnie.

Polski tytuł tomiku opowiadań Alice Munro nawiązuje do dziecięcej wyliczanki, która bardzo dobrze odzwierciedla zawartość książki. Jak to widać na przykładzie opowiadania „Co się pamięta”, historia jednodniowego romansu i towarzyszących jemu uczuć oraz namiętności ukazuje te niezwykłe drgnienia serc kochanków, pokrętne drogi ludzkiego losu. Wszystkie te uczucia zawarte w nieoczekiwanych zwrotach akcji, powikłań, daje czytelnikowi okropne złudzenie niedosytu, a ciągłe napięcie utrzymuje uwagę czytelnika w skrajnej gotowości. Kanadyjka z mistrzostwem penetruje świat Meriel i zdziera z niej maskę fałszu. Okazuje się, że nawet taka kobieta jak ona kipi wręcz pożądaniem oraz ogromną tęsknotą do prawdziwego uczucia. Munro zagląda w głąb duszy Meriel, w jej najmroczniejsze zakątki i odnajduje tam przedziwne sekrety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Nowa Puławianka , Blogger