Jak wybrać wino, czyli wiadomości wstępne :)



Na studiach magisterskich miałam przyjemność pracować w sklepie winiarskim i dzięki temu dowiedziałam się czegoś więcej o winach i alkoholach 😊 Uwierzcie mi na słowo, że wbrew pozorom wybranie dobrego wina, które będzie w przystępnej cenie, będzie smaczne oraz będzie pasowało do okazji, wcale nie jest takie proste 😉 Na pewno większość z was stanęła przed ogromną ekspozycją alkoholi w hipermarkecie i zgubiła się już na samym początku alejki z napisem "WINA WYTRAWNE". A jak zobaczyła "WYTRAWNE", to pewnie zaraz uciekła, bo wytrawne są niesmaczne, kwaśne, za cierpkie, itp. I w sumie możecie mieć w tym trochę racji, bo wytrawne wina trzeba nauczyć się pić (chyba, że macie z nimi do czynienia już od samego początku, to zwracam honor!) 😊 

Jeśli nie lubisz win wytrawnych, bo:
- nie smakują ci,
- nie potrafisz zmusić się do wypicia czegoś tak kwaśnego, cierpkiego, itp.,
- masz po nich zgagę, niestrawność,
- twoje zęby są bardzo wrażliwe i reagują gwałtownie na takie smaki,
to pokażę ci, że i w takiej dziedzinie można znaleźć kompromis 😏

Jakie wybrać wino na początek, aby nie przepłacić i nie rozczarować się smakiem?

Przede wszystkim zastanówcie się do jakiej potrawy będziecie potrzebowali wina. Nie każde pasuje do białego mięsa czy słodkości. Przy zakupie odpowiedniej butelki warto pamiętać, że:
- wino czerwone zestawiamy z czerwonym mięsem, z wieprzowiną, itp.
- wino białe łączymy z rybami, sałatkami, owocami morza, drobiem,
- wino różowe dobrze smakuje przy lekkich potrawach, można je potraktować również jako aperitif, czyli napój alkoholowy podawany przed posiłkami, który ma na celu pobudzenie apetytu,
- wino deserowe jest bardzo słodkie i samo w sobie mogłoby być już deserem, ale można je połączyć z pysznym ciastem lub sałatką owocową,
- wino musujące polecałabym po posiłku, do sałatek owocowych, deserów lub jako aperitif (mój ulubiony rodzaj 💖 !!! mogłabym je pić zawsze i wszędzie, bez okazji, do posiłku czy po, rano czy wieczorem 😋 ).

W następnym poście opiszę charakterystyczne szczepy winogron dla poszczególnych krajów,opowiem czym się różni wino wytrawne od półsłodkiego oraz podam kilka wskazówek, którymi warto się kierować przy wyborze odpowiedniej butelki 😊

Bądźcie cierpliwi, bo szykuję dla was ciekawe zestawienie! 


Jak urządzić wesele?

Jak urządzić wesele?

Pewna mądra osoba powiedziała mi, że ślub i wesele ma być naszym wyjątkowym dniem, że powinniśmy podejść do tego na luzie, bez spiny, ale wiecie co...? Nie da się. Po prostu się nie da. Nie wiem jak inne Panny Młode, ale ja przygotowania zaczęłam już rok przed ślubem. Napaliłam się na urządzanie ślubu po swojemu jak szczerbaty na suchary. I po co to było? Chyba po to, żeby nie spać po nocach, martwić się czy wszyscy zaproszeni goście przyjdą, czy teściowa nie będzie grymasić, a o rodzicach nie wspomnę. Jak patrzę na to wydarzenie z perspektywy czasu (ślub odbył się 20 sierpnia 2016 roku), to wiem, że wiele rzeczy zrobiłabym inaczej :-)

Oto kilka moich rad :-)

1. Jeżeli jesteś osobą, która szybko się denerwuje, nie radzi sobie ze stresem, rozplanuj sobie wszystkie czynności tak, aby nie zapomnieć, albo nie spóźnić się z zakupem czy wyborem odpowiednich produktów. Musicie zwrócić uwagę na to, że niektóre produkty nie są dostępne o każdej porze roku lub mają zbyt wysoką cenę, gdy nie ma na nie akurat sezonu. Tu mam na myśli kwiaty czy owoce (marzyła mi się wiązanka ślubna ze storczyków, ale kwiaciarka pod koniec sierpnia rozłożyła ręce i powiedziała, że będzie mnie to słono kosztowało, bo sezon na te kwiaty zaczyna się dopiero w październiku, a ich sprowadzenie mija się z celem). Pamiętajcie również, że zakupy przez internet trwają od kilku dni do kilku tygodni. Jeżeli robisz zakupy na ostatnią chwilę, bądź zapomniałaś/eś zrobić je wcześniej, odpuść sobie allegro i idź do sklepu stacjonarnego. Być może zapłacisz więcej, ale będziesz miał/a komfort psychiczny, że załatwiłeś/aś wszystko na czas. Moja rada - zapisz sobie w kalendarzu co, kiedy, gdzie i jak chcesz kupić i załatwić :-) Im wcześniej ustalisz sobie plan działania, tym lepiej dla twojego zdrowia! Nie przejmuj się podśmiewaniem kolegów, że za wcześnie, to głupie, po co, na co. To jest wasz dzień i macie czuć się komfortowo :-)

2. Nie dziel się wszystkimi zmartwieniami, kłopotami, pomysłami na portalach społecznościowych. Wiele osób skutecznie "poprawi" ci humor i wrócisz do łóżka z płaczem. Niektóre rzeczy lepiej zachować dla siebie. Jak mówi moja mama: Mowa jest srebrem, milczenie złotem ;-) Żyjemy w takich czasach, że internet przyjmie wszystko, ale niestety tak łatwo nie usuniemy z niego naszych baboli. Jeżeli udało ci się znaleźć ciekawe forum tematyczne, które pomoże ci ogarnąć sprawy weselne, korzystaj z niego śmiało! Ale pamiętaj, że lepiej wysłać prywatną wiadomość niż wystawić się na niepotrzebne ośmieszenie. Niestety coraz więcej osób nie liczy się ze słowami w internecie :-( Przed ślubem zapisałam się do paru grup tematycznych, ponieważ szukałam inspiracji. Faktycznie, znalazłam tam mnóstwo pomysłów, wiele dziewczyn podzieliło się swoimi projektami, ale! Zdarzały się też bardzo nieprzyjemne sytuacje. Ja rozumiem stres, emocje, presję, ale dziewczyny! Musimy sobie pomagać! Obrażanie innych użytkowników nie pomaga w organizacji wesela, wręcz przeciwnie. Krytyka jest potrzebna,oczywiście, że tak, ale musi ona być konstruktywna. Przed ślubem oglądałam oczywiście program telewizyjny na kanale TVN Style i co było dalej...? Ano wkurzałam się tylko :P Teksty prowadzącej typu: Jak to nie macie jeszcze piosenki na pierwszy taniec?! Dlaczego nie wybrałaś jeszcze kwiatów do kościoła?! Takie sztuczne robienie dramy powodowało u mnie wściekliznę. Nie chcę obrażać twórców tego programu, ale większej ściemy to chyba świat nie widział :D :D Poza tym podejście prowadzącej do Par Młodych wołało o pomstę do nieba! Jak można traktować ludzi z taką wyższością i komentować każdy ich pomysł z kpiną w głosie? Kochane, szkoda czasu na takie programy, lepiej obejrzeć ulubiony serial albo pójść z narzeczonym na zakupy ( a nóż widelec kupi wam ślubną kolię albo kolczyki? :D ).

3. Przy wyborze zaproszeń ze strony internetowej pamiętajcie, żeby zamówić próbki! Jak to ja, oczywiście napaliłam się okropnie na jeden kolor... Miętowy. Wszystkie zaproszenia, które oglądałam w internecie w owym kolorze były bajecznie piękne. Rzeczywistość skonfrontowała moje widzimisię :D Całe szczęście, że zamówiłam próbkę. Zaproszenie w świetle dziennym wyglądało tandetnie i zdecydowaliśmy się na klasykę - biel, złoto, beż i brąz. Jeśli jesteście przebojową parą, która nie boi się eksperymentów, lubi odważne projekty, szalejcie, bawcie się kolorami. Jeżeli chodzi o ceny zaproszeń to można je kupić już od 50 gr (internet) lub od 1,50 w sklepach stacjonarnych. Nasze zaproszenia zamówiliśmy przez internet i zapłaciliśmy 1 zł (w cenie dostaliśmy kopertę). Czekaliśmy na ich realizację jakieś 3 tygodnie. Dlatego od razu ostrzegam "spoźnialskie" pary :-) W tym roku zauważyłam ciekawe motywy z elementami folkloru, pastele, zaproszenia z papieru czerpanego. Naprawdę jest w czym wybierać!

A to nasz projekt!


Jeśli nie chcecie prezentów w formie kwiatów, pościeli czy innych kuchennych gadżetów, napiszcie w zaproszeniu wesoły wierszyk, który poinformuje waszych gości, że chcecie gotówkę, dobre wino lub kupony totolotka. W czeluściach internetu znajdziecie mnóstwo inspiracji! Do wyboru do koloru ;-) Przy zamawianiu zaproszeń uwzględnijcie czas realizacji zamówienia, ponieważ tak mniej więcej na 3 miesiące przed ślubem należy je dostarczyć gościom. Oczywiście dobrze by było, gdybyście dali je osobiście, ale jeżeli ktoś ma porozsiewaną rodzinę po całej Polsce (tak jak ja :P ) pomyślcie o wysłaniu ich pocztą. Takie wycieczki po Polsce mogą być niestety czasochłonne i kosztować was zbyt wiele, bo zamiast wydać więcej pieniędzy na wymarzoną wiązankę ślubną, przebimbacie kasę na paliwo :/ Jeżeli zdecydujecie się na wysyłkę, warto zadzwonić jeszcze do zaproszonych i poinformować ich o zaistniałej sytuacji, żeby nie poczuli się urażeni. Portale internetowe często do zamówień z zaproszeniami oferują pamiątkowe księgi. Z moim M. skusiliśmy się na takową i powiem wam, że było warto! To jest naprawdę wspaniała pamiątka, zwłaszcza gdy towarzystwo jest już podchmielone i odkrywa w sobie duszę artysty :D Wtedy na kartkach Księgi Gości, oprócz życzeń, natraficie na urocze rysunki. Nasza Księga nawiązywała tematycznie do zaproszeń i wystroju sali weselnej.

Nasza Księga :-)



P.S. Pamiętajcie, aby dokupić flamastry, kredki, kolorowe długopisy, bo raczej nikt z weselników nie zabierze ze sobą artykułów biurowych :P (ewentualnie pożyczą szminkę :P ).

4. Kiedy zapisać się do fryzjera i kosmetyczki? Kochani, moja rada: im wcześniej, tym lepiej :-) Fryzjerka i kosmetyczka łapały się za głowę, jak usłyszały, kiedy mam ślub. Ich komentarze: bo po co zapisywać się rok wcześniej, na pewno będą jeszcze miejsca, proszę się nie stresować, itp.... A ja wam powiem, że to guzik prawda! Im wcześniej zaklepiecie sobie termin, tym większe będziecie miały pole do manewru. Wybierzecie sobie taki dzień i taką godzinę, jaką będziecie chciały. Nawet uda się wam zapisać swoje mamuśki, siostry i kuzynki :-) Przy wyborze salonu piękności kierujcie się opiniami innych osób lub wybierzcie swój ulubiony, sprawdzony na 100%. Lepiej wydać więcej, ale być otoczoną profesjonalną obsługą. A kiedy zacząć szukać sukni ślubnej? Większość salonów sukien ślubnych potrzebuje co najmniej pół roku na szycie, dlatego radzę wziąć się za szukanie rok przed waszym wielkim dniem. Ponadto niektóre salony sukien ślubnych prowadzą zapisy na oglądanie ich kreacji :/ Dla mnie jest to trochę niezrozumiały wymysł, bo gdy szłam ulicą i wpadła mi w oko prześliczna suknia, ekspedientka nie chciała mi jej nawet pokazać, ba! nie zaszczyciła mnie należytą uwagą. W takich chwilach miałam ochotę wyjść z siebie i stanąć obok.
U niektórych Panien Młodych zauważyłam pewną tendencję, mianowicie, osoby, które znalazły suknię dwa lata przed datą ślubu, miały wątpliwości tuż przed ceremonią (np.: schudły, przytyły, zmieniły zdanie, znalazły inny, lepszy fason, itp.). Dlatego, kochane, przy wyborze kreacji proszę was o rozwagę. W tak ważnym dniu nie potrzebujecie nerwów i łez :-) Gdy wybierałam swoją suknię, byłam blada (szukałam na początku wiosny), dlatego nie zdecydowałam się na biały kolor. Ale za to zakochałam się w ecru! :3 Jestem niska, mam dość dziewczęce rysy twarzy i tona koronek, cekinów i innych świecidełek zasłaniała mnie. Zdecydowałam się na prostotę i elegancję. Z początku myślałam, że do szyfonowej sukni nie potrzebuję koła, ale bez niego wyglądałabym jak kolumna. Zanim zdecydujecie się na dany fason, na cekiny, koronki, koraliki i inne gadżety przymierzcie tę samą suknię za miesiąc, upewnijcie się, że to jest to (ale najpierw zapytajcie się czy ten model nie zniknie za szybko ze sklepowej witryny).
 A teraz uchylę rąbka tajemnicy i pochwalę się swoją suknią. Szukałam tej jednej jedynej przez ok. dwa miesiące (patrząc na zmagania koleżanek, to mi poszło ekspresowo :D ). Przymierzyłam wszystkie możliwe fasony! Towarzyszyły mi koleżanki i siostra (moja mama ma specyficzny gust, dlatego zrezygnowałam z jej pomocy, nie chciałam się z nią po prostu kłócić :P ) i... Udało się! Znalazłam ją <3 Cena sukienki ani nie była zbyt niska, ani zbyt wysoka, ale wiedziałam, że ma ona to coś. Koszt sukni ślubnej + welon gratis wyniósł mnie 2 tys. złotych :-) Serdecznie polecam salon sukien ślubnych Klaudia przy ul. Wodopojnej 8 w Lublinie. Miła atmosfera, przystępne ceny, szybki i sprawny kontakt z ekspedientką. Ponadto salon ten często wystawia sukienki w okazyjnych cenach.





5. Kiedy zamówić salę weselną? Kochani, kiedy się zaręczycie zacznijcie od razu szukać restauracji. Na naszą salę weselną czekaliśmy 1,5 roku!!! A urządzaliśmy wesele w mojej rodzinnej wiosce! Czym się kierować przy wyborze sali? Jeśli waszymi gośćmi będą dzieci i osoby pochodzące z daleka, należy pamiętać o noclegu. Warto zwrócić również uwagę na to, czy w pobliżu restauracji goście mogą wyjść na spacer, wypuścić dzieci na plac zabaw czy po prostu w spokoju ochłonąć po wygibasach na parkiecie. Właśnie dzięki takim kryteriom udało nam się znaleźć idealne miejsce na wesele :-) Były ławeczki, plac zabaw, szpaler drzew, oczko wodne - wszystko z dala od ruchliwej ulicy. Jeżeli wasza data ślubu to sam środek lata, pamiętajcie o klimatyzacji! Bez tego ani rusz... Zwłaszcza gdy na stołach weselnych znajdują się takie specjały jak bita śmietana, lody, galarety, itp. Ale! Nie tylko teren wokół sali jest istotny, ale również jej wnętrze :D Najlepiej znaleźć salę na planie kwadratu lub prostokąta - łatwiej wam będzie rozstawić stoły weselne. Świetnym rozwiązaniem jest również podwyższenie dla orkiestry lub DJa - to zawsze dodatkowa atrakcja dla gości, bo będą mogli popatrzeć na śpiewających :P Często sala weselna już z góry narzuca nam kolor przewodni - są tego plusy i minusy. Bo gdy traficie na salę w srebrze, a marzy się wam złoto, to niestety nic z tym nie zrobicie. Czasem lepiej pójść na kompromis, zrezygnować z wymarzonego koloru na rzecz ustawnej sali o pięknych wnętrzach, z klimatyzacją i balkonami. Wtedy ulubiony kolor możecie przemycić do wiązanek na stołach weselnych lub w ślubnych dodatkach :-) Gdy szukaliśmy z moim M, odpowiedniej restauracji, to spotkaliśmy się z różnymi opcjami cenowymi. Niektóre lokale, oprócz podstawowej opłaty za talerzyk, wołały sobie dodatkowe pieniądze za ciasto, za tort, za owoce, za kelnera, który roznosi wódkę, za przystrój sali itp. A wtedy kusząca cena 120 zł/ osobę już nie wydawała się taka atrakcyjna :D Na szczęście trafiliśmy na salę, która w cenie talerzyka (160 zł) oferowała nam 6 ciepłych dań, ciasto, tort (przyznam się, że nawet nie zaprzątałam sobie głowy wyglądem tortu, jedynie powiedziałam właścicielowi jakiego smaku oczekuję :-) i co się okazało? Nie trzeba się wcale przejmować takimi sprawami! Tort był istnym dziełem sztuki! Przystrojono go żywymi różami. W smaku był boski - lekka śmietanka, biały biszkopt i kwaśne owoce w środku dla przełamania słodyczy :3 ), kawa i herbata, przystrój sali (sala była urządzona w złocie, brązie i beżu. Z początku nie podobała mi się ta kolorystyka, ale gdy weszłam na salę, która była już w pełni udekorowana, wiedziałam, że będzie cudnie :3 ) i kelnera odpowiedzialnego za roznoszenie wódki :-) Uwierzcie mi... Żarcia było tyle, że nawet największe jamochłony nie dały rady tego przejeść :D Wszystko było świeże, pięknie podane i niesamowicie pachniało :3 Oczywiście z nerwów dzióbnęłam troszkę rosołu i drugiego dania, no, może jeszcze skusiłam się na łyżkę strogonowa i jedną kluskę śląską :P (moja koleżanka urządzała swoje wesele dwa tygodnie po naszym i powiedziała, że zje każde danie, spróbuje wszystkiego co jest na stole, bo ona się nie stresuje:D i co? I pstro :P nie zdążyła zjeść każdego dania, bo była rozchwytywana przez gości weselnych :P ). Co do obsługi przyjęcia prosiliśmy o męską załogę, ponieważ już wiele razy spotykałam się z sytuacjami, gdy żeńska część personelu nie mogła wykonywać swojej pracy przez pijanych i bardzo natarczywych gości. Nasze wesele odbyło się w restauracji Verona w Dalikowie (woj. łódzkie). Jedynym minusem przy organizacji przyjęcia było to, że właściciel zażądał pieniędzy tydzień przed weselem. Wszystko to, co zostało ze stołów mogliśmy zabrać do domu :-) Ale było tego tak dużo, że nawet na poprawinach u mnie w domu nie daliśmy rady zjeść wszystkiego.

6. Lepsza orkiestra czy DJ? Na naszym weselu postawiliśmy na orkiestrę ( był to skład dobrze znany i lubiany przez moją rodzinę). Wiedziałam, że mogę liczyć na ich profesjonalizm, że się nie spiją, że zagrają różną muzykę i będą współpracować z nastrojami gości weselnych. Oczywiście przed weselem spotkał się z nami właściciel i omówił gry i zabawy weselne oraz muzykę.Orkiestra godna polecenia, otwarta na propozycje, świetnie wyczuwają nastroje Pary Młodej, wiedzą kiedy zacząć i skończyć, służą radą i pomocą. Pamiętajcie, że im większy skład orkiestry, tym więcej sobie liczą. Nasza ekipa miała 3 członków. Koszt ich usługi wyniósł nas 2800 zł. Serdecznie polecam grupę Amigo z gminy Dalików :-)
A teraz omówmy wady i zalety DJa. Byłam na weselu, gdy imprezę prowadziła tylko jedna osoba. I to była porażka. Człowiek ten nie miał zamiennika, stał przy tej konsoli i puszczał typowo klubową muzykę, nie chciał słuchać sugestii gości weselnych, słowem był DRAMAT. Dopiero gdy Para Młoda zagadała do owego gagatka, coś się ruszyło ;-) Być może ów wodzirej minął się ze swoim powołaniem i powinien puszczać muzykę w podrzędnych klubach na obrzeżach miasta :P Takim ludziom dziękujemy! Warto postawić na dwuosobowy skład, który oprócz bogatej playlisty będzie miał w zanadrzu szereg gier i zabaw oraz pomysł na poprowadzenie do tańca nawet największych mruków weselnych ;-) Pamiętajcie, aby przed weselem ustalić z naszym wodzirejem jakiej oczekujemy muzyki, jakie atrakcje weselne pasują do danego regionu Polski (w moich rodzinnych stronach, tj. woj. łódzkie, nie ma tzw. zbierania na wózek - wykupowanie tańca u Pary Młodej i orkiestra odradzała nam taką atrakcję, ale jak się okazało, rodzina ze wschodniej Polski wręcz domagała się tego i nie było innej opcji :-) zbieraliśmy na wózek :-) ). Przed ostatecznym wyborem orkiestry bądź DJa poszperajcie w necie, co sądzą o nich inni ludzie, być może na YT odnajdziecie próbki ich możliwości. Z tego co wiem, to koszt usługi DJa waha się od 2 tys. wzwyż. Pewnie zastanawiacie się czemu tak dużo... To już wam mówię czemu (a raczej piszę :P ). Osoby, które publicznie odtwarzają muzykę muszą wykupić licencję, która kosztuje dosyć sporo. Do tego dochodzi sprzęt, rekwizyty do zabaw. Niestety :/

7. A co z kwiaciarnią?! O mój Boże, a wiązanka?! A przystrój kościoła?! Spokojnie, tak jak w przypadku salonu piękności im wcześniej, tym lepiej. Przyznaję się bez bicia, że ja się trochę zamotałam przy zamawianiu kwiaciarki. Wzięłam się za to zbyt późno i w pewnym momencie straciłam już nadzieję, że któraś kwiaciarnia będzie miała wolny termin i nie zerżnie ze mnie zbyt dużo pieniędzy za dekoracje. Ale szczęście mi dopisało i kwiaciarnia Niezapominajka w Poddębicach przy placu Kościuszki 28 odwaliła kawał dobrej roboty! Właścicielka jest przemiłą osobą i zrobi wszystko, żeby zadowolić klienta! Ma na względzie wasze portfele i doradzi wam jakie kwiaty nadają się na wiązankę w danym sezonie, które będą tańsze, które ładniejsze. Kościół przystroiła nieziemsko :3 czułam się jak w bajce :3 tylko kościelny odwalił manianę, bo rozłożył przebrzydły dywan pod ten biały od kwiaciarki i nie wyprasował sukna przykrywającego klęczniki :/ w efekcie wyglądało to jak psu z gardła >.< Przed ślubem pokazałam właścicielce mniej więcej co mi się podoba (lampiony ze świecami, tiul przy ławkach, wiklinowe serca, czerwone wstążki i płatki róż), a ona ułożyła to w przepiękną całość. Wg jej cennika wszystko co sztuczne tj. lampiony, tiule, świece, stojaki na świece itp koszt wynosi 150 zł, jeżeli mamy ochotę na żywe kwiaty, kwota ta wzrasta w zależności jakie wybierzemy. Za całość - bukiet ślubny, dwie butonierki (mieliśmy dwóch świadków, ponoć przynosi to szczęście :D ), przystrojenie kościoła sztucznymi elementami, poduszeczka na obrączki, 4 kompozycje kwiatowe na główny ołtarz - zapłaciliśmy 700 zł. To było naprawdę niedrogo!
Jeżeli macie taką możliwość, aby złożyć się na wystrój sali z inną parą, warto o tym pomyśleć. Dzięki temu zaoszczędzicie trochę pieniędzy :-)

Mój bukiet :-)



A to wystrój kościoła :-)





Oczywiście, jak to ja, roztrzepaniec na maksa, zapomniałam kupić poduszeczkę na obrączki i na 3 dni przed ślubem poprosiłam kwiaciarkę o pożyczenie tego, co ma na stanie :-)

8. Pierwszy taniec.

Z początku planowaliśmy z moim M. zapisać się na kurs tańca, żeby zrobić na parkiecie małe show, ale im bliżej ślubu, tym bardziej się stresowaliśmy. Pomysł upadł. Dwa tygodnie przed ślubem M. stwierdził, że może znajdę przyspieszony kurs tańca na YT, ale ten pomysł też okazał się niewypałem, bo dobrze wiedziałam jakie są umiejętności taneczne mojego lubego, a dwa sama była w rozsypce! Trzęsły mi się nogi i ręce, myliły mi się kroki, więc postawiliśmy na coś bezpieczniejszego, czyt. powolne bujanie się na parkiecie :-) W sumie, to nawet nie tańczyliśmy do naszej pierwszej piosenki, poszliśmy na żywioł i to było mega! Bez spiny, nie pomyliliśmy kroków (bo przecież żadnych konkretnych nie było!), uśmiechaliśmy się do siebie i... Daliśmy radę. Wybór piosenki był dosyć trudny, bo wszystkie NASZE piosenki były albo smutne, albo za szybkie, albo nie pasowały do weselnego klimatu. M. stwierdził, żebym sama wybrała utwór, a on się dostosuje :D Cóż, dostosował się :D



Christina Aguilera - Bound To You (Burlesque)

Piosenka bardzo spokojna, romantyczna z cudownym głosem Aguilery :3

Na samym początku organizacji wesela marzył mi się układ taneczny, ale wiecie co? Nie było nam to potrzebne do szczęścia :-)
Wybierając piosenkę na pierwszy taniec, szukajcie czegoś wyjątkowego, co odzwierciedli wasze uczucie i charakter. Jeżeli nie boicie się szybszych nut, dajcie czadu, wciągnijcie do zabawy całą salę! Bardzo popularne stały się małe przedstawienia do pierwszych piosenek. Możecie się przebrać i przygotować zabawną inscenizację ze swoimi świadkami czy rodzicami.
Nie macie pomysłu na pierwszy taniec? Nic nie szkodzi! Wujek Google pomoże. A nawet jeżeli do ostatniej chwili nie będziecie wiedzieli, co chcecie na pierwszy taniec, idźcie na żywioł tak jak ja i M. :-)

9. Wódka weselna i wino

Najlepiej wybrać taką, która będzie dosyć łagodna w smaku, a przy jej zakupie nie zbankrutujemy. Wtedy warto uśmiechnąć się do rodziców, cioci, wujka czy innego szwagra, który ma kartę do Selgrosa bądź Makro. W sklepach tego typu można kupić za naprawdę dobre pieniądze świetny alkohol. Z moim M. wybraliśmy ostatecznie Stocka. Dlaczego? W Selgrosie miał super cenę - 20 zł/0,5l, a po drugie jest dosyć łagodny i ma zgrabną butelkę. Z tego co wiem pary zamawiają również Ogińskiego (stosunkowo nowa wódka, ładna butelka, łagodna w smaku, przystępna cena w hurcie ok.22 zł), Stumbrasa z kłoskiem (wizualnie mega, smakowo super), Sobieskiego (trochę zbyt wyrazisty smak, ale jakość całkiem całkiem), Żubrówkę Białą, Żołądkową Czystą. Przed kupnem najlepiej sprawdzić wybrany alkohol jak smakuje na zimno i na ciepło (wiadomo, na sali weselnej może być ciepło, wódka ostygnie itp :P ). Śledźcie też uważnie marketowe gazetki, bo można trafić na super promocję.
Zwolenników wina będzie stosunkowo mało. Nie wszyscy potrafią pić wino. Po prostu. Jeżeli jednak zdecydujecie się na ten trunek, kupcie jak najwięcej win białych półsłodkich. Alkohol w tym wydaniu najlepiej przechodzi przez damskie gardła, które niekoniecznie lubią smak czystej wódki lub bimbru z wiejskiego stołu :D Czerwone wina niestety nie mają takiego odejścia. Chyba że wiecie o gościach , którzy lubują się w tego typu alkoholach, to warto kupić parę butelek czerwonego wytrawnego. Wolałabym się nie rozpisywać nad konkretnymi markami i regionami winiarskimi, bo to temat na inny wpis, ale mogę polecić wina z takich regionów jak: Kalifornia, Chile, Hiszpania, RPA, Włochy i moja ukochana Australia. Wybierajcie wina z krajów, gdzie mamy dużo słońca. Dzięki temu wino będzie miało ciupkę słodszy smak :-) Ach! I najważniejsze! Kupujcie tylko te wina, które zostały zabutelkowane w kraju swojego pochodzenia. Bo jeżeli kupicie Chianti, które rzekomo pochodzi z Włoch, ale zabutelkowano je w Niemczech, nie macie wtedy pewności, że to oryginalne wino :-( Niestety.
Oczywiście im cieplej, tym więcej schodzi win białych i różowych. Dlaczego? Ano bo mają przyjemny, rześki, owocowy smak, no i są lekkie. Ot co :-)
Co do konkretnych szczepów winogron w winach, myślę, że nie ma sensu aż tak wnikać w ich skład. Chyba, że macie dużo owoców morza, ryby, czy jarskie jedzenie, wtedy warto zastanowić się nad konkretnym rodzajem wina. Do takich dań polecam Pinot Grigio czy Sauvignon Blanc.

10. Fotograf czy kamerzysta? A może jedno i drugie? Decyzja należy do was. Według mnie należy postawić na fachowców i profesjonalizm. Ślub to jeden z najważniejszych momentów naszego życia i chcielibyśmy zachować tę chwilę na zawsze. Z moim M. zdecydowaliśmy się tylko na fotografa i nie żałujemy swojej decyzji. Dlaczego taka decyzja? Po prostu nie lubimy oglądać filmów z wesela :-) Męczyłabym się przy oglądaniu takiego reportażu. bo uważam się za osobę niefotogeniczną, mój M. myśli podobnie :D Na naszego fotografa poprosiłam kumpelę ze studiów. Widziałam jej portfolio i zostałam oczarowana :3 Polecam z całego serducha Pamięć fotograficzna - A&M !!! Większość zdjęć, które umieściłam w tym wpisie są autorstwa Ady i Michała :-)

Czy wszystko udało się zgodnie z moją myślą? Oczywiście, że nie! Wiele osób zaraz krzyknie, że skoro one płacą, to wymagają, ale kochani, czy jest sens kłócić się z kwiaciarką np. o niewłaściwy odcień beżu? Lepiej wziąć głęboki oddech, uspokoić się, napić się lampki wina (ewentualnie wypić całą butelkę, jeśli potrzebujecie), bo w przygotowania do ślubu są zaangażowane różne osoby, WIELE OSÓB! Każda z nich będzie się starała, ale i tak pojawią się pewne niedociągnięcia. A tak naprawdę nikt po ślubie czy weselu nie będzie pamiętał w jakim kolorze miałyście wiązankę, czy butonierka Młodego była mała czy duża, czy świadkowa miała ostry makijaż, jakie były kwiaty na stołach weselnych. Goście zapamiętają ATMOSFERĘ, JEDZENIE i WAS!!! Przy organizacji przyjęcia weselnego wiele razy pokłócicie się z narzeczonym, rodzicami i teściami, po drodze oberwie się kosmetyczce, fryzjerce bądź innej Bogu ducha winnej osobie :D Pamiętajcie, to jest WASZ DZIEŃ. Przeżyjcie go w atmosferze miłości i szacunku, nie dajcie się żadnej wrednej ciotce czy teściowej, bo im nigdy nie dogodzicie. Bądźcie sobą. Bądźcie pewni siebie i swojej miłości, a wszystko ułoży się po waszej myśli. <3

Przykłady moich nieudanych projektów:


Moja wiązanka ślubna, którą już wcześniej widziałyście.

A z tym zdjęciem przyszłam do kwiaciarki, ale okazało się, że parę kwiatów z tej wiązanki będzie sporo kosztować i efekt końcowy był zupełnie inny. Czy załamałam się, gdy zobaczyłam finalny efekt? Nie :-) Uwielbiam kwiaty pod każdą postacią :-)

A teraz pora na paznokcie.


Wyszły przeciętnie. Prosiłam kosmetyczkę, żeby nie piłowała mi paznokci na szpic, a i tak to zrobiła. Cóż. Ogólnie trzymały mi się 2 tyg bez żadnego problemu. Wytrzymały nawet wypad w Tatry :D
P.S. Ale ostatni raz zrobiłam sobie żele. Moja paznokcie do tej pory nie mogą dojść do siebie :-( Są teraz cienkie jak papirus, łamią się na każdym kroku :-(

A taki był mój pierwszy pomysł. Kosmetyczka nawet przystała na moją propozycję, ale że była ze mną moja mama, to namówiły mnie na pastelowy róż :-) Czy żałuję swojej decyzji? Nie :-) Wszystko było tak, jak być powinno. 

Kochane, nie przejmujcie się niedociągnięciami, czerpcie radość z przygotowań! Aby rozładować weselny stres możecie wykonać samodzielnie zawieszki na butelki, udekorować kieliszki do szampana albo przygotować menu na drinki weselne. Oto kilka moich pomysłów.



 Kieliszki przyozdobiłam sama :-)



Wszystkim Młodym Parom życzę dużo miłości, wytrwałości i ciepła rodzinnego. Trzymam za was kciuki!

A kwiecień tak daleko...

A kwiecień tak daleko...

     Zachciało mi się wizyty u dermatologa. To teraz mam. Oj mam... Zamiast upierdliwego trądziku, to teraz witaj czerwona, sucha, obdrapana twarzo. Aż wstyd się pokazać na ulicy. I te krępujące pytania: "Boże, co z twoją twarzą?" albo "Dlaczego jesteś taka czerwona?". Grrr... Dermatolog i pani aptekarka obiecywali mi super efekt i co najwyżej tydzień pieczenia. A tu piecze i piecze :-(
     Dzięki teściowej udało mi się dostać do dobrego dermatologa w Lublinie. Bogu dzięki! Wszystko pięknie, ale jak na razie czuję się paskudnie. Lekarz przepisał mi na rano płukankę aptekarską (daje spirytem jak trzeba :/ ble!), a na to Akneroxid 5 (konsystencja ok, nie ciągnie twarzy, zapach ujdzie, ale w smaku jest fuj! :P ) Gdy krem się wchłonie, smaruję potem twarz Cetaphilem PS. Daje uczucie przyjemnego nawilżenia i nieźle się rozprowadza. Gorzej jest z mazidłami na noc... O ludzie! Najpierw nakładam aptekarską papkę na twarz na pół godziny (przyjemny miętowy zapach), potem Differin, czekam aż się wchłonie, następnie Skinoren (najgorszy z tych wszystkich! Strasznie podrażnia moją skórę :-( Mam ochotę drapać się, wszystko mnie swędzi, piecze, delikatne okolice twarzy są okropnie czerwone, ciężko zamaskować je korektorem lub fluidem na drugi dzień, bo suche skórki są wszędzie, wszęęęędzieee, nawet Cetaphil nie daje rady ich zniwelować). Na sam koniec wieczornej pielęgnacji nakładam, wspomniany już wcześniej, krem nawilżający.
     Nie wiem czy te męczarnie się opłacą, czy obiecany przez dermatologa kwietniowy laser frakcyjny zniweluje moje potrądzikowe blizny? Na razie minął pierwszy tydzień. Trzymajcie za mnie kciuki :-) Bo chciałabym na swoim ślubie w sierpniu wyglądać ładnie i świeżo.
     Jak tak sobie pomyślę, to muszę też zmienić dietę... Chlip! Nie mogę jeść pikantnych potraw (oooo nieeeee.... uwielbiam je!!!), czekolady (dobra, obędę się jakoś bez niej), bez alkoholu (grrr...), coś jeszcze? Hmm... Więcej nie pamiętam, ale ogólnie mocno przyprawione potrawy i czekolada robią "out". Buu... Smuteczek. Ale jeśli ta kuracja przyniesie pożądany efekt, to warto :-)
     Czy też macie takie kłopoty z cerą, czy tylko ja przechodzę przez takie dziwne fanaberie i zbytnio się rozdrabniam nad problemem? :P

Pozdrawiam Was gorąco! :-)




P. S. A zachodzące słońce i palemki na poprawę humoru :D W Puławach było dzisiaj stanowczo za zimno! Brrr! Ciepłego wieczorku! :*
         
Copyright © 2014 Nowa Puławianka , Blogger