Nowa Puławianka
Pięć lat studiów minęło jak jeden dzień. Kto by pomyślał, że prawdziwa dorosłość tak nagle zapuka do mych drzwi. Aż tu nagle przyszedł dzień przeprowadzki do narzeczonego do Puław. Z jednej strony czułam przyjemny dreszczyk emocji związany z nowym miejscem zamieszkania, z nowymi możliwościami, po prostu świeży start w dorosłe życie, lecz z drugiej cholernie się boję, że nie podołam moim nowym obowiązkom i zawiodę wszystkich swoich bliskich nieodpowiedzialnością i dziecinnym podejściem. Dostałam kolejną szansę od życia... Chcę ją wykorzystać jak najlepiej!
Puławy to przepiękne miasteczko! Urocze skwerki obficie porosłe kwiatami, tajemniczy park Czartoryskich oraz liczne ścieżki rowerowe sprzyjają spacerom i wypoczynkowi. To dobrze! Bo urządzanie mieszkania, rozpakowywanie kartonów, przekładanie bibelotów z miejsca na miejsce jest okropnie nużące. Między spacerami po parku, układaniem książek, sprzątaniem nowego mieszkania, zapełniam sobie czas poszukiwaniem pracy. Jak się okazało, to wcale nie takie proste! Myślałam, że łódzki rynek pracy jest bardzo wymagający, ale Puławy wcale nie są lepsze. Niestety w dalszym ciągu bez taty, mamy, ciotki, uczynnej sąsiadki nawet dobrze przeszkolona i wykwalifikowana osoba nie jest w stanie znaleźć pracy. Bez pomocy innych ciężko znaleźć pracę nawet w markecie. Na razie nie tracę rezonu i chodzę na wszystkie rozmowy kwalifikacyjne oraz wypełniam przeróżne kwestionariusze. Go get them tiger! ^^
Oczekiwanie na telefon od potencjalnego pracodawcy wypełniam sobie szukając inspiracji w książkach kucharskich :) Uwielbiam gotować, ale niestety nie umiem piec ciast. To moja pięta Achillesa :< Dlatego za punkt honoru postawiłam sobie, aby nauczyć się piec biszkopt! Z pomocą przyjaciółki udało się! Niesamowicie wyrósł, ale jak to bywa z początkującymi szczęście nie sprzyjało mi zbyt długo, bo nie udało mi się nasączyć go w odpowiedni sposób :< Dziad był ciut za suchy :< Ale nie poddam się! Przede mną następne podejście :) Na razie pochwalę się tym, co mi wyszło.
Dzisiaj na poprawę humoru zrobię ciasto bez pieczenia, które wychodzi zawsze i wszędzie ( no, chyba że masz doła popsujesz bitą śmietanę i budyń :P ), mianowicie będzie to krówka na herbatnikach ;) Pora zakasać rękawy i brać się do roboty!
Trzymajcie za mnie kciuki! Puławy choć piękne, są daleko od mojej rodzinnej Łodzi. Tęsknię za domem.
Buziaki!
Buziaki!
Wasza Nowa Puławianka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz